|
Free WTR www.wloclavia.fora.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:54, 31 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj wyjazd z Molusiem i Pawłem. O 11:00 na Jadwigi, o 11:45 umówieni z Pawłem na Kukawach. Byliśmy parę minut przed czasem, piękne słoneczko dzisiaj świeciło, ale powietrze nadal bardzo zimne po nocnym mrozie. W mieście termometry pokazywały blisko 10 ale w lesie czuło się bardziej jak 5 stopni. Paweł przyjechał przez górki i od razu się zastrzegał że on dzisiaj musi bardzo spokojnym tempem jechać, bo on tylko 200km w tym roku przejechał i jest bardzo słaby. Po czym wystartował i trudno było mu dotrzymać tempa, on lubi takie zagrywki psychologiczne. Ja nie tyle co byłem słaby, co nie chciało mi się i jazda na sztywnym widelcu odbierała mi ochotę jazdy po korzeniach czy zjazdach. Poza tym odczuwałem ogólną potrzebę spokojnej przejażdżki i niestety zmuszałem moich kompanów do wielokrotnego czekania na mnie. Przejechaliśmy dzisiaj pierwszy raz od bardzo długiego czasu, a na pewno w tym roku, pełną Włocłavię. Żebym wiedział że w tych krzakach gałązki będą tak smagały po twarzy to bym założył gogle. Jakoś tam dojechaliśmy do parkingu, pogadaliśmy o sprawach rowerowych i nie tylko. Tomek kupił piękny czerwony amortyzator R7. Omówilismy jakie opony na jakie starty, i inne poasjonujące rzeczy. Paweł śpieszył się na obiad, my z Molusiem spokojnie pojechaliśmy do domu. Dobry leniwy trening.
54.9km w 2:53
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 16:58, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj 1-szy kwietnia. Wiosna wreszcie zrobiła nam psikusa i zafundowała bardzo przyjemną pogodę. Slońce, ciepło, niewielki wiaterek. Moluś zadzwonił około 9 i mówi żę chce dzisiaj stówkę zrobić. Ja powiedziałem "O Boże", zanim jeszcze cokolwiek powiedział. Spotykamy się o 10:00 koło szpitala. Ja spóżniam sie parę minut, na szczęście Moluś kilka więcej. Jedziemy terenem do Nieszawy. Na szczęście błota bardzo niewiele. Bo ja dzisiaj pierwszy raz w tym roku dosiadłem Hackera. Zresztą z tej okazji i jako hołd reprezentacji Polski dałem mu na imię Ben. Dostał on w tym roku całe nowe koła Ritchey Girder, opony Fly Weight 330, dętki, kasetę XT, łańcuch XTR, korbę XT, kółeczka XTR w przerzutce tylniej, pedały 540, i siodełko. Wyglądał pięknie, błyszcząco, czarno i szybko. Z wszystkimi tymi dziewiczymi częściami nie miałem ochoty na żadne błoto. Nowy napęd to jednak piękna rzecz i rower jechał tak cichutko i lekko jakby sam jechał. Ja tak właśnie lubię, udaję że kręcę pedałami, a tak naprawdę rower jedzie sam. Zero męczarni. Poza tym z amortyzatorem jedzie się lepiej po nierównościach. Moluś prowadził swoją trasą zygzacząc tak że do Nieszawy jest sporo ponad 40km. Chciał oczywiście jechać swoją trasą z przeprawą przez rzeczkę. Ale ja znając podwyższony stan wody obawiałem się błota i nie chciałem tam jechać. Tomek chyba lekko się wkurzył. Choć pojechał moją drogą nie mialem szans utrzymać mu się na kole pod górkę i tyle go widziałem do Nieszawy. Ale tam już powitał mnie pełnym uśmiechem zadowolony ze swojego ponad pięcio kilometrowego sprintu, więc wszystko było ok. Czuliśmy się dobrze i pogoda była bardzo fajna, więc postanowiliśmy zaliczyć Raciążek i Ciechocinek. Górka w Raciążku jest fajna, trochę wyrównali na niej nawierzchnię. Potem zjazd do Ciechocinka o wiele lepiej jedzie się góralem bo amortyzator trzyma przednie koło na asfalcie, i tam gdzie jadąć szosowym nierówności wyrzucają rower z zakrętu, góral dzielnie trzyma się swojego toru. Pojechaliśmy pod tężnie i znaleśliśmy małą knajpkę z kebabami. Kebab nawet dobry, wpałaszowaliśmy po jednym. Z trochę ociężałymi brzuszkami ruszamy z powrotem bo na 3-cią trzeba być w domu. Trochę po asfalcie ale i tak w większości terenem. Moluś mówi choć jedziemy tutaj prosto, i pojechaliśmy tylko prosto wyszlo jeszcze dalej, bo to prosto nie było w kierunku domu, za to miało w sobie jeszcze jeden spory podjazd. Przyznał się że chodzi mu o zrobienie setki. I tak kończąc dość szybkim przejazdem przez nasz las lądujemy na Zazamczu. Dość długi i bardzo fajny wyjazd. Na koniec nie zdychałem a jechało się bardzo fajnie. To chyba dobry znak. Molusia formy to pewnie w tym roku nie dogonię, ale najważniejsze żebym był lepszy niż byłem w zeszłym roku.
99km
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:26, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Styczeń - 200km
Luty ----- 108km
Marzec -- 989km
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:04, 02 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj ja dzwonię do Molusia i zanim cokolwiek powiedziałem słyszę "O Boże". O 11:15 na Jadwigi i jak to Tomek powiedział na spokojne płaskie 50-60km. Więc ma być żużlówka do Skrzynek. Dzisiaj świeci piękne, mocne słońce, ale powietrze było bardzo zimne. W lesie czuło się nocny mróz. Nie wiem czy byłem słaby już od początku, ale było mi zimno. Jak dotarliśmy do Kukaw to założyłem ortalionową kurtkę. To mnie trochę rozgrzało. Moluś chciał znależć jakąś drogę na którą kiedyś zabrał go Kola, więc krążyliśmy po jakiejś w ogóle nie uczęszczanej i bardzo nierównej drodze. Na szczęście nie było tego dużo i wylądowalismy z powrotem na żużlówce. Zacząłem więc trochę marudzić że mialo być tylko 50-60, i Moluś powiedział że jak dojedziemy do Skrzynek to wrócimy szosą. No to fajnie, wylądowalismy na Skrzynkach, objechaliśmy jeziorko i na szosę. Molusiowi tak się szosa spodobała że 35 nie schodziło z licznika. Potem Kukawy i spokojnie do domu. Chyba mieliśmy obaj już wystarczająco kilometrow na ten tydzień bo nikt nie gnał na koniec. Przez ostatnie 6 dni zrobiłem ponad 400km, to chyba dobry wynik. Przy Jadwidze jeszcze spotkalismy Peptka i Jacka. Zamieniliśmy parę słów. Słoneczko towarzyszyło mi całą drogę do domu. Ogólnie dobry trening.
66.5km w 3:04
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 18:34, 04 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj mialem przyjemność wyjechać z najważniejszą osobą włocławskiego światka rowerowego. Wycieczka była spokojna i bardzo przyjemna. Przejechaliśmy się po Michelinie i przez Pińczatę pojechaliśmy na Wikaryjkę. Piękne slońce sprzyjało relaksowemu charakterowi wyprawy. Szaleństwa rowerowe były zastąpione interesującą rozmową. To jest to czego potrzeba dzień przed maratonem. Jutro Łódź. Walka o sektory na tegorocznej Mazovii.
Około 23km.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:39, 06 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Łódź - Mazovia 2009
5 kwiecień 2009
Pierwsza edycja Mazovii w tym roku i walka o sektory.
Piękna pogoda i nowe stroje Radpaku dostarczały szaty graficznej temu pierwszemu poważnemu startowi w 2009. Dwie przyjacielskie włocławskie drużyny MTB zaparkowały koło siebie na parkingu i jak zwykle ponad godzina jedzenia, ubierania, dokręcania, przyczepiania numerów itp. Z minuty na minutę było coraz cieplej. Nawet ja znany z ubierania się ciepło zastanawiałem się stojąc na słońcu na starcie czy jednak te długie spodnie i rękawy to nie za ciepły strój na dzisiaj. Miałem jednak tylko jedną koszulkę i cienkie spodenki pod strojem klubowym. Na trasie okazało się że był to dobry wybór. Choć wątpię aby ci z gołymi rękoma i nogami zmarźli. Już na starcie zdjąłem swój buff i byłem gotowy do startu. Z nowym podziałem sektorów Moluś był w III-cim, ja w IV-tym, Paweł razem ze mną ale przyszedł póżniej i stanął z tyłu sektora. Ludzi było mnóstwo. Zamana mówił że ponad 1700. Z wynikow wynika że około 1500. Start przebiegał sprawnie bo sektorowo, co 30 sekund. Po starcie oczywiście szybko, nie pędziłem ale też nie sprawiało mi trudności utrzymanie się z grupą. Pierwsze 20km w terenie to już znane mi wyprzedzanie ludzi na podjazdach i ustępowanie tym samym osobom na zjazdach. Unikając ryzyka wolno brałem zakręty i piachy, uważałem na koleinach. Więc prędkość była taka sobie. Po 30-tym kilometrze zacząłem jechać mocniej. Doszedłem Staśka. Zdecydowanie mijałem na podjazdach. Na zjazdach już mnie nie dochodzili. Nie zamęczałem się, jechało mi się dobrze. Czekałem na te większe górki. Nie odczułem tych przewyższeń które już pokonałem. Na bufetach tylko woda i pół banana na drugim. Trochę bólu w plecach i lewym nadgarstku, ale nic poważnego. Nogi działały sprawnie, płuca też. Najszybszym odcinkiem dla mnie była końcówka. Na jednym z podjazdów otrzymałem nawet super komplement. Wyprzedzając grupkę dość stanowczym głosem prosiłem o "lewą wolną", posłusznie zjeżdżali na prawo i jeden z kolegów mijany przeze mnie z dość dużą różnicą prędkości spytał się: "czy to już giga?". Myślał że jest mijany przez jednego z wiele szybszych zawodników dystansu giga. Trochę mi to pochlebiło i dla uczczenia sytuacji przyśpieszyłem. Na mecie urządziłem sobie sprint z człowiekiem który miał nade mną ze 40-80 metrów przewagi. Jechał dość wolno, gdy mnie zobaczył znacznie przyśpieszył. Gdyby nie było tyle ludzi blokujących drogę za metą pewnie bym go minął, a tak wjechał ze 2 metry przede mną. Moluś pojechał sporo lepiej, co było naturalną konsekwencją jego formy i woli walki, która się wykazuje od pierwszych metrów. Paweł pojechał bardzo dobrze, minął mnie na pierwszym podjeżdzie i tyle go widziałem. Jechał na swoim nowym siedmio i pół kilowym rowerku Scott Scale. Zachciało mu się jednak giga i ostatnie 10 kilometrów jechał na kompletnym flaku. Marcin ze Staśkiem też pojechali dobrze. Sławek Lasota był trzeci, Darek parę minut za nim. Kola pojechał na giga. Ania Kolanowska jak zwykle wygrała swoją kategorię. Wojtkowi Orłowskiemu zabrakło 7 sekund do podium i był czwarty. Kasia Pakulska miała problem z siodełkiem i nie ukończyła. Żartowałem że jakaś wewnętrzna konkurencja w nowej drużynie zastosowała sabotaż. Sławek Matuszewski pojechał bardzo ładnie i uklasował się w środku włocławskiej stawki. Ja jestem zadowolony ze swojej formy bo mogę myśleć o starcie na Grand Fondo gdy poprawię formę na maj. We włocławskiej stawce zająłem swoje już zwyczajowe drugie miejsce za Molusiem. Tym razem dołożył mi 11 minut. Ja pocieszam się tym że on już zrzucił wagę, a ja dopiero zrzucę
58.8km w 2:44:53
Ostatnio zmieniony przez Tomek dnia Pon 10:25, 06 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 8:50, 06 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Łódź - Mazovia 2009
5 kwiecień 2009
Wyniki zawodników z Włocławka:
Czas Kat. miejsce open Nazwisko Imię Miejscowość Drużyna Numer
Mega
2:33:28 M3 32 87 Molenda Tomasz Włocławek RADPAK Włocławek 2000
2:44:53 M4 19 184 Milewski Tomasz Włocławek RADPAK Włocławek 55
2:48:47 M3 83 223 Łukawczyk Marcin Włocławek RADPAK Włocławek 1740
2:49:50 M3 88 233 Pawłowski Stanisław Włocławek RADPAK Włocławek 1925
3:03:41 M3 144 395 Matuszewski Sławomir Włocławek www.sigma.info.pl 78
3:19:10 M3 189 521 Romanowski Maciej Włocławek Plast-Mix MTB Team 1293
3:20:02 M3 194 530 Mikołajczyk Paweł Włocławek Plast-Mix MTB Team 627
3:21:09 M5 44 537 Poniatowski Adam Włocławek RADPAK Włocławek 1958
3:23:06 M4 66 554 Domański Artur Włocławek Plast-Mix MTB Team 219
4:07:29 K1 4 54 Kapuścińska Katarzyna Włocławek Plast-Mix MTB Team 1748
Giga
4:16:34 M3 76 220 Kolanowski Marek Włocławek Plast-Mix MTB Team 939
Hobby
0:32:35 HM2 4 24 Orłowski Wojciech Włocławek 5263
0:38:26 HK2 1 14 Kolanowska Anna Włocławek Plast-Mix MTB Team 5261
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:39, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
6 kwiecień 2009
Wczoraj trochę pokręciłem się w centrum załatwiając parę spraw. Głównie była to parada w nowym stroju Radpaku po mieście.
11.1km w 0:43
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:23, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj szosa na czynny odpoczynek po maratonie. Spotkałem się z Wilim na placu i pojechaliśmy spokojnie w stronę Kowala na spotkanie z Pawłem. Michał zadzwonił gdy byliśmy już z Pawłem w Kowalu. Gonił nas i był przy Sosence. My jechaliśmy trasą maratonu. Z radością zgodziliśmy się poczekać na niego jadąc nie więcej niż 20km/h. Ja byłem jakiś ospały i ociężały po póżnym śniadaniu. 20 pod lekki wiatr szło mi bardzo ciężko. Na szczęście tuż za laskiem doszedł nas Michał. Tempo zaczeło się ożywiać. Ja się trzymałem z tyłu aż do przekroczenia trasy gostynińskiej. Tam trochę zacząłem się rozpędzać. Zacząłem dawać zmianki i to coraz dłuższe. Po skręcie w kierunku powrotnym z Michałem zmienialiśmy się narzucając tempo. Za Krzewentem ja prowadziłem korzystając jako jedyny z dobrodziejstwa jakim jest lemondka. Na początku lasu Michał dał mocną zmianę, ja pociągnąłem za nim, potem go zmieniłem trzymając zblizoną szybkość. Paweł był na góralu i został, Wili został z nim. Nie zostali daleko i szybko dołączyli. Trzeba jednak podziwiać Michała który wlaśnie skończył 60 lat i był nie tylko najstarszy ale i najszybszy w naszej grupie. W Kowalu Michał i Paweł popędzili na obiad do swoich domów, a my z Wilim pojechaliśmy na rynek coś przekąsić. Słoneczko pięknie świeciło gdy usiedliśmy na ławeczce na rynku i podziwialiśmy życie centrum Kowala. Z Wilim zawsze rozmawia się jak równy z równym, czyli jak facet z facetem. Pomimo różnicy wieku zawsze mi sie dobrze z nim rozmawiało. Niestety miał przerwę w treningach i jeszcze czuje się niedotrenowany, ale myślę że szybko nadrobi zaległości. Jest silny, potrzeba mu tylko trochę rozjeżdżenia i szybkości. Z Kowala poprowadziłem i równym tempem wróciliśmy do miasta. Trochę żałowaliśmy że Paweł i Michał nie dali się namówić na dłuższa trasę i brakło nam do setki której żaden z nas jeszcze w tym roku nie osiągnął. Więc umówiliśmy się na poprawkę na jutro. Bardzo fajny wyjazd, wspaniała pogoda i towarzystwo.
82.3km w 3:19
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wili666
Dołączył: 07 Kwi 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:02, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ja rowniez dziekuje za dobre towarzystwo, chociaz Michal jak podjechal to nie zareagowal na moje przywitanie i przywital sie tylko z Wami. Odjezdzajac tez jakby mnie nie bylo:) Dzieki za slowa otuchy ale czulem sie dzis jak zoltodziub i kula u nogi:)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:19, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nie, nie odbieraj tego tak Wili. Michał jest trochę opieszały, trochę niesmiały, ale to dobry i równy facet. Na pewno nie byłeś dzisiaj kulą u nogi. Bardzo dobrze sobie dawałeś radę. Co do Michała to daj mu trochę czasu, jak się lepiej poznacie to zobaczysz że on jest ok człowiek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 22:23, 07 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
.... i witam na moim forum. Jak widać nie wielu ma odwagę tutaj coś napisać
Ale każdy jest mile widziany
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:09, 08 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj Wili był zajęty więc trening z Molusiem. Ale czy z Molusiem można trenować? Z nim można tylko pędzić w tempie prawie maratonowym. Do Kowala jakoś się doczołgałem za nim. 35 pod wiatr to normalna prędkość dla niego. Myślałem że się trochę zmęczy i odpuści, ale gdzie tam. Skręciliśmy na zachód, wiatr już nie czołowy więc tempo 38 pod górkę, 42 na prostej. Trochę mogę, ale nie cały czas. Podobno jeszcze walczy z przeziębieniem. Ja co prawda wczoraj ponad 80km zrobiłem. Potem jakoś się rozkręciłem ale parę razy musiałem go powstrzymywać. Zwolnił na minutę do 30, potem jak z Łukaszem 32, 33,34, 35, 38, 39 i tak bez końca. Zajechał mnie w niecałą godzinę. Potem jakimś sprintem próbowałem się odwdzięczyć ale nic nie dawało rezultatów. W zeszłym roku to się łudziłem że z nim powalczę, ale w tym roku to nie mam szans.
Po Kowalu, Kruszyn, błądzenie po polach, Brześć, Polówka, Wieniec i Włocławek. Walka o tablicę Włocławka okazała się niebezpieczna bo Tomek wyleciał na dziurach z drogi przy bardzo dużej prędkości. Na szczęście jakoś wyprowadził z tego rower i oczywiście wygrał tablicę.
57.6km w 2:06 avg 27.3 na góralu!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:58, 09 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj dzień obfity w wydarzenia rowerowe. Piękna pogoda. Zła wiadomośc na temat maratonu w Kowalu. Potem Moluś zrezygnował z treningu ze względu na stłuczony bark, to nie może być dobre. Ja z Marcinem-Wilim wyjechałem o 12. Skierowaliśmy się na Kowal. Mieliśmy podobne zamiary co do tempa, więc zmienialiśmy się jadąc pod wiatr. Z wiatrem kręciliśmy na luzie jadąc obok siebie i rozmawiając. Pogoda niestety nie była bez złych zamiarów. Wili czytał prognozy deszczu na dzisiejsze popołudnie i widzieliśmy znaczne zachmurzenie. Redukowaliśmy wymiar wyjazdu aż w Skrzynkach podjeliśmy chyba słuszną decyzję odwrotu. Pod wiatr do Kowala było ciężko, zmieniając się utrzymywaliśmy tempo około 30. Gdy dojeżdżaliśmy do Kowala zaczęło kropić. Na szczęście nie zmoczyło nas, a do Włocławka dojechaliśmy już w słońcu. Setki znowuż nie wykręciliśmy ale trening był dobry. Wili dziękuję za wyjazd i opony do mojej starej szosy.
64km w 2:20
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tomek
Dołączył: 17 Gru 2008
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:26, 10 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dzisiaj wyjazd na trening o 11 z obolałym Tomkiem który jednak już kręcił od 10. Nic go w tym roku nie powstrzyma, jest w życiowej formie i idzie pełną parą na przód. Ruszylismy do Kowala na spotkanie z Pawłem. Na szosówce nie miałem problemu z utrzymaniem sie za Molusiem. Może rwać ile chce i tak mi nie odjedzie. Tak mu nawet powiedzialem. A że objechaliśmy pełną starą trasę maratonu, a właściwie nową ale z dodatkiem starej pętli z górkami to musiałem mocno się napracować na górkach żeby mu koła utrzymać. Obolały bark czy nie, Tomek idzie pod górki jak burza. Paweł był na swojej zabytkowej szosówce. Trudno sie przyzwyczaić do widoku Pawła na szosówce.
Piękna pogoda, widoki śliczne, słońce prawie letnie. Powietrze dość zimne nadal pełne tlenu. Na początku nie szło mi łatwo, po 40 kilometrze sie rozkręciłem. Ale szeństw dzisiaj nie było. Raz tylko wjechalem na małą górkę z prędkością prawie 50. No i zrobilem finish na maraton w Kowalu. Maratonu może nie być ale finish się jeszcze przyda. Z Kowala mogłem się wreszcie zrewanżować Tomkowi za jego ciągnięcie mnie po treningach do domu i sam poprowadzilem z Kowala.
Dobry ale nie za szybki trening. Dużo dzisiaj pod wiatr średnim tempem.
88km w 3:11 śr-27.8
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|