Free WTR
www.wloclavia.fora.pl
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Free WTR Strona Główna
->
XC Widoń 2008
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Jakaś kategoria
----------------
Witajcie na forum Włocłavii
XC Widoń 2008
Kronika Włocłavii
Blogi rowerowe
Włocławek na rowerze
Tematy Fińskie -2014 - ???
Zdjęcia.
----------------
Galeria
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Tomek
Wysłany: Śro 0:06, 24 Gru 2008
Temat postu:
Z chęcią bym dołączył ale o 12 wyruszam na wieś i wracam w sobotę. Święta u babci. W niedzielę jak tylko pogoda pozwoli to będę na rowerze.
Adam-Magic Corner
Wysłany: Wto 14:17, 23 Gru 2008
Temat postu:
Magicy w okrojonym składzie jada jutro o 11 na Szpetal. Moze 2-4 kółek w siątecznym nastroju wykroimy. Jak chcesz, to dołącz. Tempo też świąteczne.
Tomek
Wysłany: Wto 9:25, 23 Gru 2008
Temat postu:
Adamie, miło Cię tu widzieć. Jak tylko będziesz miał ochotę objadę z Tobą trasę. Nie jest łatwa ale do przejechania. W zimę pewnie jeszcze będzie trudniejsza jeżeli będzie ślisko. Ja mam zamiar jeździć całą zimę i wiosnę więc zachęcam i zapraszam na treningi. Następna edycja XC Widoń na pewno w cieplejszej porze roku. Najpierw pewnie zrobię powtórkę Piekielnych Mistrzostw i może drugą edycję Włocłavia-Kukawy jeżeli możliwości organizacyjne pozwolą, bo oznaczanie dłuższej trasy w lesie to jest mnóstwo pracy. Pozdrawiam i Wesołych Świat dla wszystkich Magików.
Adam-Magic Corner
Wysłany: Pon 9:24, 22 Gru 2008
Temat postu:
Piekna relacja. Opis wskazuje jednak, że wybrałeś bardzo trudną trasę. Ciężko bedzie znaleźć chętnych na nastepną edycję. Nasi górale zbyt często jeżdżą po trasach szutrowo-asfaltowych. Szpetal dla wielu to już szczyt Himalajów. Mam ambicję, żeby jeździć trasy jak twoja ostatnia. Czy ją zrealizuję? Czort jeden wie. Sporo potrzeba determinacji, żeby przełamać strach i jechać "na luzie". Tylko wtedy trudne trasy jedzie się w miare bezpiecznie. Bo na sztywno, to mur beton morda w piachu. Zawsze chciałem stworzyć grupę jeżdżącą typowe MTB. Niekoniecznie na czas ale na pokonywanie trudnych odcinków. Teraz widze, że nie ma poprostu chętnych. Może przy Twoim zaparciu coś się zmieni?
Tomek
Wysłany: Nie 19:09, 21 Gru 2008
Temat postu:
Dzisiaj odbył się wyścig XC Widoń.
Myślałem że będzie to samotna impreza. Ale już w drodze na górkę spotkałem Michała. Jechał na swoim miejskim rowerku nie za bardzo nadającym się na taką imprezę. Ciągnął jednak tak szybko że wiedziałem iż musi to być jeden z „naszych” gdy go zobaczyłem przed sobą. Pojechał ze mną dla towarzystwa. Pogoda była coraz lepsza i pokazało się nawet słońce. Widać jakiś bóg chciał tej imprezy
Powietrze jak zwykle o tej porze roku i tej temperaturze było wspaniałe, idealne na ciężki XC. Chociaż nie było jeszcze sucho, nie było błota ani kałuż. Temperatura przyjemna, około 4 stopni. Trasy nie mierzyłem, przypuszczałem że jest około 2 kilometrów i wiele się nie pomyliłem. Zastanawiałem się czy uda mi się przejechać 5 okrążeń bez zatrzymywania. Trasa ta nie ma „niedopodjechania” podjazdów jak Piekielne Mistrzostwa ale jest o wiele bardziej wymagająca i przy odrobinie nieuwagi można wypaść z trasy w około 20 miejscach. Są korzenie zrzucające z trasy w dół zbocza. Drzewa i pieńki blisko ścieżki mogą Cię zatrzymać bo miejsca malutko a pedałowąc trzeba inaczej natychmiastwo się zatrzymujesz na zboczu. Grząskie podłoże nie jest wystarczająco twarde aby utrzymać przyczepność na podjazdach czy zjazdach. Chwila nieuwagi i spadasz ze ścieżki w mięki mech, miedzy drzewa które nie pozwolą na powrót na ścieżkę. Trzeba zejść z roweru, podejść do miejsca gdzie można wznowić jazdę. Trochę to upokarzające ale zdarza się najlepszym. Szczególnie gdy jest się trochę zmęczonym. Dlatego byłem bardzo dumny z siebie gdy udało mi się przejechać pierwsze okrążenie bez zatrzymywania się czy nawet podpórki. Czas nie był specjalny ale takiego się spodziewałem. 12 minut na pokonanie 1.9 kilometra. To oddaje charakter trasy. Na Piekielnych w połowe tego czasu pokonywaliśmy dłuższą trasę. Na drugim okrążeniu trochę przyśpieszyłem, szczególnie na zjeździe z Piekielnej i kawałku prostej przed podjazdem na wał. I tu niestety zaczeły się problemy. Niby nie byłem zmęczony ale już nie panowałem na rowerem w ten sam sposób. Wypadłem z trasy na pierwszym stromym odcinku. Tam jest prawie niemozliwe aby wsiąść na rower, więc krótki spacerek pod górkę uświadamiający rzeczywistość i uczący pokory. Nawet trochę zmęczenia powoduje że nogi tracą kontrolę i kierownica nie jest już tak pewna i skuteczna na wąskiej, krętej ścieżce. Potem jeszcze koło zakręciło się w miękim podłożu na następnym malutkim podjeździe i zacząłem się zastanawiać co będzie na piątym okrążeniu. Drugie zdecydowanie nie szło. Spadłem jeszcze raz z trasy tuż przy schronie. Aż sobie pomyślałem czy czasem w dziurę na właz przy następnym schronie nie wpadnę. Na szczęście nie było tak żle. Czas na drugim okrążeniu ponad minutę gorszy niż na pierwszym. Zjazd na trzecim zdecydowanie szybszy, ale też jedno podejście i dwa potknięcia. Zadowolony jednak jestem z trasy, wyznaczyłem najbardziej wymagającą jaką kiedykolwiek jechałem. Zdecydowanie trudniejsze niż cokolwiek co przejechałem na Szpetalu. Czas na trzecim podobny do drugiego. Na czwartym już trochę lepiej i szybciej. Na piątym dopiero zaczynam być z siebie dobrze zadowolony. Przejazd prawie bez zatrzymania, parę podpórek. I finish pod górkę też mocny. Co prawda z góry wiedziałem jakie mam miejsce. Bo tradycyjnie ostatnie mi się należy na moich imprezach MTB... a że nikt inny nie chciał pokonkurować ze mną to i pierwsze dzisiaj zaliczyłem
. Tak, nikt się na starcie nie stawił i szczerze mówiąc nie za bardzo mi to przeszkadzało. Wiem że wielu z Was pomyśli Tomkowi na dobre odbiło i organizuje zawody dla samego siebie. Macie do tego prawo. Ja po prostu lubię jeździć i pewnie że lepiej jest gdy są konkurenci których się zostawia za sobą czy przyjeżdza po, ale sama jazda jest nie wiele inna gdy ich nie ma. Mi osobiście tłumy, zdjęcia, medale, podia, komputerowe wydruki wyników i inne atrybuty masowych imprez nie są koniecznie potrzebne. Fajnie gdy są, i do czegoś się tam przydają ale nie oddają one piękna sportu. Może nawet specjalnie trochę zrobiłem tą imprezę aby zilustrować pewien punkt widzenia który ma przyświecać wszyskim moim poczynaniom. Dla mnie rower jest na temat jazdy. Nie dyskusji o sprzęcie, porównywaniu czasów i rozmów z ludżmi na mecie. Fajnie gdy to jest, ale nie dla tego organizuję imprezy czy wsiadam na rower. Na MTB wsiadam żeby zobaczyć czy podjadę pod tą górkę, czy przedrę się przez te krzaki, nie spadnę z roweru na tym stromym odcinku, czy płuca są wystarczająco głębokie, czy nogi wystarczająco silne, czy dam radę pokonać zmęczenie i utrzymać się na rowerze. Czy będę miał siłe na przyśpieszenie. Czy nadal będzie mi się to podobało gdy będę, czuł limit swoich możliwości, albo bezsilny. Czy będę czuł się jak zwycięzca czy jak pokonany. Szczerze mówiąc gdy docieram do mety na maratonie gdzie startuje 1000 osób i przyjadę w trzeciej czy czwartej setce to i tak moja pozycja w stosunku do innych nie decyduje o tym czy zasłużyłem na miano mistrza czy niewypału. Ale zawsze wiem czy jestem z siebie zadowolony. Czy mi się podobało. Dzisiaj zdecydowanie byłem z siebie zadowolony i podobało mi się. Gdyby jeszcze ktoś był na trasie pewnie było by jeszcze lepiej. Ale nie martwię się tym że nikogo nie było. Ostatecznie jak Marcin napisał to było tylko dla orłów, a z tego co wiem to tylko jak mam rower o tej nazwie
Długość trasy to dziewięć kilometrów i pięćset pięćdziesiąt metrów pokonałem w godzinę trzy minuty i dwadzieścia pięć sekund. Czyli gorszy czas niż ostatnio na dwa razy dłuższej trasie na tej samej górce. A chyba dzisiaj więcej z siebie wycisnąłem. Marry Christmas everybody!
Tomek
Wysłany: Śro 20:06, 17 Gru 2008
Temat postu: XC Widoń 2008
21 grudnia (tak, przesilenie zimowe) 2008 godz 12:00
Piekielna Górka GWPK -
XC Widoń
Ten dzień ma w naszym mieście tylko 7h 40min to właśnie wtedy rozegra się najtrudniejszy wyścig sezonu. Krótki, ale technicznie wymagający XC Widoń.
Baza (start i meta) trasy będzie na Piekielnej Górce. Trasa ta nie będzie miała nic z płaskiego maratonu. Ani minuta nudy po drodze. Zjazd, mały kawałek dzikiej drogi leśnej, podjazd pod wał, jazda bardzo pofaldowanym wałem, krótki zjazd i najlatwiejszy odcinek z najrównieszą drogą czyli znany wszystkim podjazd pod Piekielną. Ci którzy mieli przyjemność bycia zaciągniętym przeze mnie lub Pawla na wał, znają go jadąc od Piekielnej, na XC Widoń pokonamy go w przeciwnym kierunku. Moim zdaniem taki przejazd jest trudniejszy i nie trzeba schodzić z roweru. Można całą trasę pokonać bez zatrzymywania się i schodzenia z roweru. Ale na pewno mi niewielu to się uda na całych 5-ciu okrążeniach. Data podkreśla trudny charakter wyścigu. Nie namawiam wszystkich, bo to impreza tylko dla najlepszych technicznie. Zresztą znając grudniowe nastroje rowerowe w naszym włocławskim światku wiem że uczestników nie będzie dużo.
Zapraszam na najzimniejszy i najtrudniejszy choć najkrótszy wyścig tego sezonu.
Teraz się tylko zastanawiam.... co tu zrobić żeby nie być jedynym uczestnikiem tej imprezy
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin